Życiorys Edwarda Mojsaka
Edward Mojsak urodził się na Kresach Wschodnich, w powiecie Lida, w woj. nowogródzkim. Przyszedł na świat 21 kwietnia 1925 roku jako drugi z czwórki dzieci Tatiany Aleksjejewny i Wincentego Mojsaków. Miał dwóch braci – Henryka i Wiktora oraz siostrę Weronikę. Ojciec utrzymywał rodzinę, uprawiając 1,5-hektarowe gospodarstwo, pełnił też funkcję sołtysa. Matka pracowała jako krawcowa. Była prawosławną Rosjanką i nigdy nie nauczyła się mówić po polsku. W domu mówiono językiem pośrednim między polskim a białoruskim.
Rodzina żyła bardzo skromnie: „Urodziłem się i wychowałem w domu, w którym bieda nie pozwalała na luksus białych prześcieradeł i powłoczek na kołdry i poduszki.” E. Mojsak wspominał w swoim „Pamiętniku”, jak nieraz na przednówku trzeba było jeść pokrzywę, żeby przeżyć. „Szczególnie na wiosnę brakowało w domu nawet suchego chleba. Brałem więc do torby kilka ugotowanych ziemniaków owiniętych w gazetę, które potem ukradkiem przed lidzkimi mieszczuchami zjadałem. Oni na pewno na swój złośliwy sposób skomentowaliby pomysł jedzenia na przerwie ziemniaków.”
Na cymbałach zaczął grać jako 5-latek. Zbudował mu je jego krewny – stolarz, Jan Maculewicz z Cyborów. Nie przypominał sobie, aby ktoś go uczył gry na tym instrumencie. Był samoukiem, dopiero po latach, pobierając naukę w szkole muzycznej zdobywał profesjonalne szlify. Jako że wywodził się z niezbyt zamożnej rodziny, nie stać było rodziców na posyłanie syna na prywatne lekcje gry. Tym większy miał E. Mojsak zapał i motywację do zdobywania wiedzy i umiejętności w zakresie muzyki.
Wraz z ojcem, który grał na skrzypcach, grywał w okolicy na potańcówkach, zabawach i weselach. Potem przyszła wojna, w czasie której za działalność w AK trafił na kilka lat do więzienia, a później do łagru Uglicz na Syberii.
W więzieniu, odcięty od świata, chcąc zająć umysł, godzinami ćwiczył „na sucho” grę na narysowanej na kawałku tektury klawiaturze, także po to, żeby nie wyjść z wprawy; komponował, a utwory swe zapisywał na skrawkach papieru pozyskanych z papierowego sznurka lub opakowań po lekach (w celi nie wolno było mieć ani wykorzystywać papieru). W jego głowie wciąż rozbrzmiewała muzyka. W tych dramatycznych chwilach powstała piękna, nostalgiczna pieśń-modlitwa „Ave Maria”.
Na początku wojny matka E. Mojsaka pojechała do najbliższej rodziny, do Leningradu, skąd pochodziła, i tam pozostała (w okrążeniu) do końca wojny. Wróciła z medalem na piersi – „Za obronę Leningradu”.
Od ciężkiej, katorżniczej pracy w łagrze wybawiła go umiejętność gry na akordeonie, który ostatkiem sił przywiozła mu do obozu matka (jechała tam tydzień). Dzięki temu został przeniesiony do obozowej grupy artystycznej, co poprawiło jego warunki bytowe, otrzymał też lżejszą pracę i wyższe racje żywieniowe. E. Mojsak często wspominał, że akordeon uratował mu życie. „Moje warunki bytowe znacznie się poprawiły. – pisał potem w „Pamiętniku”. – Przeniosłem się do specjalnego baraku dla artystów, gdzie każdy miał osobną pryczę z siennikiem, poduszką, prześcieradłem i kocem. Barak obsługiwał specjalny dozorca, było więc ciepło, czysto i bezpiecznie.”
Tak wspomina w „Pamiętniku” spotkanie z matką: „Jej szare, wyblakłe oczy patrzyły na mnie długo i badawczo. Wdałem się w tę partyzantkę podczas jej nieobecności w domu. Gdyby była, wybiłaby mi z głowy atrakcje włóczenia się po lasach. Umiała w domu trzymać dyscyplinę. Patrzyła na moją wynędzniałą, obdartą postać i ze wzruszenia podsuwała do zjedzenia kawałki kiełbasy. Zostawiła mnie dzieckiem i nie mogła się napatrzeć, że tak w ciągu pięciu lat jej nieobecności wyrosłem i zmężniałem. Wysupłała ze swoich oszczędności kilka rubli, wcisnęła mi w rękę.”
Po wojnie, jako repatriant został przesiedlony, zatrzymał się w Polsce (w Poznaniu) u swojego brata Wiktora. Potem (gdy brat się ożenił i przeprowadził do rodzinnego domu żony), zamieszkał w internacie szkoły muzycznej i utrzymywał się ze stypendium. Był utalentowany, ale przede wszystkim był ambitny, bardzo pracowity i systematyczny, co w przypadku muzyka decyduje o sukcesie lub porażce. W „Pamiętniku” pisał: „Byłem w szkole jedynym uczniem, który miał dodatkowy trzeci instrument nadobowiązkowy. I tak ćwiczyłem codziennie do obiadu, po obiedzie przychodziłem na lekcje praktyczne i teoretyczne, na chór i orkiestrę, w której grałem na altówce. Doceniając moje chęci nauki gry na różnych instrumentach prof. Szałkowski zapisał mnie do jeszcze jednej orkiestry, gdzie grałem na tenorowym block-flecie.”
W 1951 r. otrzymał nagrodę (skrzypce Prella) w szkolnym konkursie za piosenkę, którą skomponował z okazji 1 Maja. Utworem tym zainteresowało się poznańskie radio, które emitowało go na swojej antenie.
Kilka dni później odebrano mu stypendium (będące wówczas jedynym źródłem utrzymania) za odmowę niesienia w pochodzie 1-Majowym hasła, które kłóciło się z jego światopoglądem.
Relegowany ze szkoły, zamieszkał w Dębnie, gdzie został zatrudniony jako inspektor kulturalno-oświatowy. „Ponieważ trzeba było jeździć po terenie całego powiatu, otrzymałem talon na rower. W owych czasach tylko uprzywilejowani mogli kupować nowe rowery. Kosztował 800 zł. Jeździłem na nim całymi dniami po powiecie chojeńskim od Sarbinowa po Siekierki i Piaski nad Odrą, po Nawodną, Trzcińsko Zdrój i Góralice. Jeździłem wytrwale i pełen dobrych chęci. Niosłem pomoc świetlicom, pomagałem organizować różne zespoły muzyczne. Organizowałem dożynki i inne większe uroczystości na szczeblu powiatu. Jeśli na przykład planowano w Nawodnej dożynki powiatowe, siedziałem tam przez dwa tygodnie i organizowałem z zespołami artystycznymi tzw. część artystyczną.”
Z końcem września zwierzchnik, doceniając jego zaangażowanie, wysłał go na kurs doszkalający do Poznania. Tam zaczęło go dręczyć sumienie, że źle zrobił porzucając marzenia o muzyce. Dzięki swojej determinacji został ponownie przyjęty do szkoły muzycznej. Z powrotem otrzymał stypendium i miejsce w internacie.
Następnie zaczął studia na Wydziale Ekonomii w Szczecinie. Często odwiedzał rodzinę w Chojnie. W tamtejszej jednoizbowej świetlicy zorganizował zespół artystyczny, który później nazwano Zespołem Pieśni i Tańca Ziemi Chojeńskiej. Występy cieszyły się dużym zainteresowaniem i zyskały uznanie ówczesnych władz.
Nie było pisane E. Mojsakowi zostać ekonomistą (choć w swej karierze zawodowej miał epizod kalkulatora gospody). Z powodów zdrowotnych i innych przerwał studia i osiedlił się w Chojnie.
Lokalne środowisko doceniło nie tylko jego talent muzyczny, ale i pedagogiczny. Dzięki rekomendacji nauczycieli-członków Zespołu Pieśni i Tańca Ziemi Chojeńskiej został zatrudniony w nowopowstałym Liceum Pedagogicznym w Chojnie jako nauczyciel muzyki. Musiał jednak uzupełnić wykształcenie w tym kierunku. Z uwagi na już posiadane kwalifikacje, w ciągu dwóch lat ukończył zaocznie 3-letnie Studium Nauczycielskie.
Ponieważ Pomorze Zachodnie pozbawione było rdzennego folkloru, E. Mojsak miał szerokie pole do popisu. Zyskawszy rozgłos z tytułu osiągnięć Zespołu Pieśni i Tańca Ziemi Chojeńskiej otrzymał przyzwolenie i zachętę ze strony władz na stworzenie i zaszczepienie „jakiegoś folkloru”. Wybrał ten, który przywiózł ze sobą w sercu z Kresów, muzykę ludową, którą znał i kochał.
W 1958 roku, będąc już mężem Ireny Silicz, która występowała w Zespole Pieśni i Tańca Ziemi Chojeńskiej, oraz ojcem dwójki dzieci osiedlił się w Gryfinie. Wkrótce przyszła na świat ich trzecia pociecha. E. Mojsak uwrażliwiał swoje dzieci na muzykę od ich najmłodszych lat. Syn nauczył się grać na gitarze i perkusji, zaś córki – na pianinie i skrzypcach. Starsza z córek śpiewa obecnie w gryfińskim chórze „Res Musica”.
Na początku lat 60. rozpoczął studia muzyczne w szczecińskim punkcie konsultacyjnym Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Poznaniu. W tym czasie jednocześnie studiował, pracował, a w weekendy grywał na zabawach, żeby dorobić do skromnej, nauczycielskiej pensji. Był z siebie dumny, gdy udało mu się zdobyć upragniony tytuł naukowy. Przebył bowiem długą drogę od wiejskiego muzykanta do magistra sztuki. Żałował, że podczas uroczystości wręczania dyplomów nie mógł go zobaczyć żaden z jego kolegów z rodzinnej wsi. Żaden z nich nie zaszedł tak wysoko.
Założył wiele zespołów muzycznych, z których większość funkcjonuje i występuje do dziś. Nie lada wyzwaniem (choć nie dla E. Mojsaka, jak widać) było stworzenie zespołu ludowego w szkole specjalnej. Niepełnosprawność intelektualna wychowanków nie stanowiła bariery w odczuwaniu i odtwarzaniu muzyki.
Niejako przypadkowo, z braku alternatywy stał się lutnikiem-budowniczym cymbałów, które były instrumentem wiodącym w stworzonych przezeń kapelach ludowych. Zbudował ich ponad trzydzieści. Przy okazji powstał poradnik budowy cymbałów jego autorstwa, który następnie został wydany, aby służyć innym pasjonatom za swoistą instrukcję. Ponadto E. Mojsak opracował i wydał dwa śpiewniki, w których ocalił od zapomnienia pieśni kresowe i inne o charakterze ludowym. Był inicjatorem corocznego turnieju instrumentalistów ludowych, który przez dekadę ściągał do Gryfina muzyków ludowych z całego kraju.
Od zawsze marzyła mu się kariera zawodowego muzyka – kompozytora i instrumentalisty. Otrzymał nawet propozycję wakatu na etacie skrzypka w szczecińskiej filharmonii. Jednak los zadecydował inaczej i swoje umiejętności E. Mojsak z powodzeniem wykorzystywał w roli nauczyciela i instruktora. Nie zrezygnował jednak do końca ze swoich marzeń, wskutek czego możemy do dziś podziwiać wiele stworzonych przezeń utworów, m.in. melodię hymnu gryfińskiej Szkoły Podstawowej nr 2, Dumkę pomorską, Pieśń o Ziemi Gryfińskiej, Oberek wełtyński i wiele innych, włączonych do repertuaru lokalnych kapel ludowych (Bartkowiaków, Borzymianki czy Wełtynianki).
Jako że sam nie otrzymał takiego daru od losu, stawał się mecenasem dla swoich zdolnych, lecz niezbyt zamożnych podopiecznych. Wiele robił społecznie, naprawiał instrumenty, szył stroje, byle umożliwić wychowankom rozwój. Za swoją owocną pracę w zakresie krzewienia kultury otrzymał wiele nagród. Jego działalność stała się również tematem licznych prac naukowych, w tym rozprawy doktorskiej.
„Przez kilkanaście lat pracy w gryfińskim LO prowadził wiele zespołów muzycznych i to na dobrym poziomie. Były to: 60-osobowy chór, 20-osobowa orkiestra dęta, 30-osobowa orkiestra symfoniczna oraz zespół gitarowy z organami i solistką. Wśród tych wielkich zespołów nie mogło zabraknąć najbliższej jego sercu kapeli ludowej posiadającej w swoim składzie cymbały i wykonującej repertuar kresowy. Później poprowadził też kameralną „orkiestrę symfoniczną”, której skład tworzyli nauczyciele śpiewu szkół powiatu gryfińskiego. Próby tej orkiestry odbywały się w Gryfińskim Domu Kultury.” – pisał o jego działalności dr Bogdan Matławski, wieloletni współpracownik i kolega.
W uznaniu zasług swojego dziadka 8 grudnia 2010 roku we współpracy z Towarzystwem Miłośników Historii Gryfińskiej i Biblioteką Miejską zorganizowałam w lokalnym muzeum wystawę poświęconą jego życiu i twórczości. Ponadto w ramach Gryfińskiego Kwartalnika Historycznego został wydany „Pamiętnik. Obywatele i ludzie zza Bugu” autorstwa E. Mojsaka.
Źródła:
Materiał ze strony: https://edwardmojsak.wordpress.com/2015/08/18/zyciorys-edwarda-mojsaka/ Autor Magdalena Ławicka