25 czerwca 1976 w Elektrowni Dolna Odra, po ogłoszeniu przez rząd PRL drastycznych podwyżek cen, wybuchł strajk, który stał się początkiem formowania w Gryfinie silnego ośrodka opozycyjnego, działającego znacznie przed powstaniem NSZZ „Solidarność”. Na tle krwawych i brutalnie tłumionych wydarzeń radomskich, płockich czy tych z Ursusa, strajk gryfiński wyróżniał się wyjątkowo dobrą organizacją.
Robotnicy powołali szybko 23-osobowy Komitet Strajkowy, spisali postulaty i rozpoczęli negocjacje z dyrekcją zakładu. Pod wieczór przyjechał nawet na rozmowy Tadeusz Waluszkiewicz, sekretarz ekonomiczny Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Szczecinie. Dla utrzymania ładu i porządku na terenie strajkującego zakładu, Komitet Strajkowy (przemianowany później na „Komitet Robotniczy”) stworzył Straż Robotniczą, która przejęła obowiązki od oficjalnej Straży Przemysłowej. Pomimo radykalnych propozycji części załogi, nie zatrzymano pracy bloków energetycznych, ani nie zniszczono urządzeń czy zabudowań. Pracę wstrzymały przedsiębiorstwa wykonujące prace związane z budową zakładu oraz część wydziałów samej elektrowni. Straż Robotnicza skutecznie powstrzymywała agresywnie nastawionych pracowników, kontrolowała też wchodzących i wychodzących z zakładu. Przy użyciu prywatnego motocykla patrolowano teren i ogrodzenie elektrowni, w celu uniknięcia prowokacji Służby Bezpieczeństwa. Strajk zakończono wieczorem 25 czerwca 1976, po oficjalnym odwołaniu podwyżek przez Premiera Jaroszewicza. Przewodniczący Komitetu Robotniczego, Jerzy Nowak, odwołując strajk powiedział: „Zwyciężyliśmy, z nami była cała Polska”.

W ramach represji, pomimo działań koncyliacyjnych dyrektora zakładu Andrzeja Dobrka, władze komunistyczne zwolniły z pracy najaktywniejszych robotników, w tym członków Komitetu Strajkowego. Przewodniczący Komitetu, pomimo opuszczenia województwa, był nadal inwigilowany przez Służbę Bezpieczeństwa, utrudniano mu, między innymi znalezienie pracy, zaś w wyniku milicyjnej prowokacji, został aresztowany pod zarzutami kryminalnymi. Inne represje takie jak pozbawienie stanowiska, nagany, wpisy do akt, rozmowy ostrzegawcze (tych ostatnich przeprowadzono blisko 200), dotknęły nie tylko uczestników strajku, lecz np. dowódcę elektrownianej Straży Przemysłowej, któremu zarzucono bezczynność w sytuacji zagrożenia. Na uwagę zasługuje fakt, iż podczas całego strajku nie doszło do żadnych przejawów agresji, przemocy, czy zniszczeń ze strony strajkujących, zaś bloki energetyczne nie wstrzymały pracy. Odpowiedzialnym podejściem do swojej roli wykazał się również przedstawiciel koncesjonowanej przez władze komunistyczne Konferencji Samorządu Robotniczego Jerzy Minkwitz, który stanął w obronie zwalnianych robotników, za co rychło do nich dołączył.
Już w następnym roku, bracia Jan i Mirosław Witkowscy (Jan był pracownikiem elektrowni i byłym uczestnikiem strajku w 1976 r.) skontaktowali się z Jackiem Kuroniem, członkiem Komitetu Obrony Robotników, w celu nawiązania współpracy. Obaj potem wielokrotnie jeździli do Warszawy, uczestniczyli w wykładach Towarzystwa Kursów Naukowych, uczyli się druku podziemnych książek i czasopism, przywozili bezdebitowe wydawnictwa z Warszawy, kolportowali je w Gryfinie i na terenie elektrowni. Z czasem dołączyła do nich grupa parunastu osób, w tym ś.p. Zdzisław Podolski, elektromonter z elektrowni i Danuta Grajek, pracująca na poczcie w Gryfinie. Działacze i współpracownicy KOR (min. Jacek Kuroń i Anna Walentynowicz), wielokrotnie odwiedzali Gryfino i Szczecin.
W tym czasie działanie środowiska KOR stały się inspiracją do powstania wielu niezależnych od władz komunistycznych inicjatyw w kraju. Drukowano wydawnictwa podziemne, wśród których znaczące miejsce zajmował, wydawany od września 1977, przez działaczy KSS KOR, dwutygodnik „Robotnik”. Jan Witkowski, znalazł się rychło wśród członków komitetu redakcyjnego „Robotnika”. Gryfińscy i szczecińscy opozycjoniści, min. za pośrednictwem Ludmiły i Henryka Wujców, nawiązali kontakty z niezależnym środowiskiem trójmiejskim. Tam, od sierpnia 1978 wydawano „Robotnika Wybrzeża”, zaś wcześniej, w kwietniu 1978 powstały Wolne Związki Zawodowe Wybrzeża, utworzone przez min. Andrzeja Gwiazdę, Annę Walentynowicz, Bogdana Borusewicza i Lecha Wałęsę. Środowisko to w sierpniu 1980 rozpoczęło w Stoczni im. Lenina strajk, który przyczynił się do powstania NSZZ „Solidarność”. Gryfińscy działacze wielokrotnie odwiedzali Trójmiasto, biorąc udział w spotkaniach WZZ Wybrzeża.
W marcu 1979, wydrukowano w Gryfinie, pierwsze na Pomorzu Zachodnim wydanie „Robotnika”, mające tytuł „Robotnik. Wydanie Szczecińskie” (później „Robotnik Szczeciński”). Jako jeden z adresów redakcji podano mieszkanie Jana Witkowskiego, na ul. Słowiańskiej 5 w Gryfinie. W numerze, wśród trzech podpisanych imieniem i nazwiskiem artykułów, znajdowała się relacja Jana Witkowskiego ze strajku 1976 w „Dolnej Odrze” oraz artykuł Mirosława Witkowskiego o nadużywaniu prawa pracy przez władze komunistyczne. Kolejne numery, już pod tytułem „Robotnik Szczeciński” drukowano nielegalnie min. na terenie elektrowni Dolna Odra.
11 października 1979 r., grupa 10 działaczy opozycyjnych stworzyła Wolne Związki Zawodowe Pomorza Zachodniego, wśród Komitetu Założycielskiego znajduje się czworo Gryfinian: Jan i Mirosław Witkowscy, Zdzisław Podolski i Danuta Grajek. Za inicjatorów tego śmiałego kroku uznawani są Jan Witkowski i Stefan Kozłowski ze Szczecińskiego Zakładu „POLMO”. „Od razu wzmogły się represje Służby Bezpieczeństwa – często bywało tak, że korzystając z prawa zatrzymania na komisariacie bez sankcji prokuratorskiej na 48 godzin, SB aresztowała mnie w piątek po wyjściu z pracy i wypuszczała dopiero w niedzielę” – wspomina Mirosław Witkowski – członek WZZ Pomorza Zachodniego. Po powstaniu NSZZ „Solidarność” WZZ zakończyły swoją działalność, wchodząc do legalnych struktur niezależnego związku.
13 grudnia 1981 otworzył kolejny rozdział historii gryfińskiej wolności. Internowano Jana i Mirosława Witkowskich oraz Zdzisława Podolskiego i Jadwigę Boral. Mirosław Witkowski, przetrzymywany w więzieniach w Wierzchowie Pomorskim (gdzie był redaktorem podziemnej gazetki „Wierzchowo Njus”) i Strzebielinku (gdzie przebywał min. Lech Kaczyński), spędził w internowaniu ponad rok, wracając do domu tuż przed Wigilią 1982. Pomimo jednak zatrzymania czołowych działaczy opozycja gryfińska nie dała za wygraną – na wiosnę 1982 wydano pierwszą, wyłącznie gryfińską, gazetkę podziemną pt. „Krawędź. Ziemia Gryfińska”, która doczekała się 61 wydań i wychodziła do 1984 roku. Ciekawostką z nią związaną było opublikowanie w jednym z numerów nazwisk osób podejrzewanych o donoszenie Służbie Bezpieczeństwa na działaczy „Solidarności”. Pismo było drukowane w kilku mieszkaniach prywatnych w Gryfinie i Chojnie oraz Elektrowni „Dolna Odra”.